Restaurację Fregata nad Jeziorem Bystrzyckim kilkakrotnie polecała nam rodzina. Przynajmniej tak twierdzą, bo my skutecznie wyrzuciliśmy to z pamięci. Trafiliśmy tam zupełnie przypadkiem, szukając czegoś do zjedzenia, kiedy byliśmy w okolicy przy okazji zwiedzania Sztolni Walimskich i Zamku Grodno.
Była czerwcowa sobota, temperatura oscylowała w okolicach 30 stopni. Droga do restauracji – wąska szosa wokół jeziora – była na całej długości zastawiona samochodami amatorów sportów wodnych i leżenia plackiem na rozżarzonej plaży. Restauracja Fregata, z dużym tarasem i stolikami w cieniu parasoli, okazała się naszą oazą.
W środku bogaty wystrój, co kawałek trochę inny, trochę jakby przypadkowy. W kącie terrarium z legwanem. Na tarasie co najmniej trzy rodzaje mebli i klatka z papugą. Wszystko to tworzy przyjemny klimat, w którym my od razu poczuliśmy się dobrze.
Restauracja jest ogromna, ma dużo miejsc zarówno w środku, jak i na tarasie, więc pomimo sporej liczby gości nie było tłoku. Trochę czasu zajęło nam jednak złożenie zamówienia – w tym temacie obowiązuje samoobsługa i trzeba zrobić to przy ladzie. Tam z kolei uformowała się już niemała, dość wolno przesuwająca się kolejka.
Wybraliśmy chłodnik, polędwiczki wieprzowe w borowikach i smażonego pstrąga, do tego lemoniadę dla ochłody. Porcje okazały się bardzo solidne, a jedzenie (cytat) cholernie dobre (koniec cytatu). Potem, najedzeni jak bąki, mogliśmy jeszcze chwilę posiedzieć na zacienionym tarasie z widokiem na jezioro i zaporę wodną (klik).
Ceny nie są specjalnie niskie (można podejrzeć na pierwszym zdjęciu). My za dwie osoby zapłacilismy około 100 zł. Niemniej, dajemy Fregacie ocenę 5/5 i – podtrzymując tradycję rodzinną – będziemy ją polecać.
Strona internetowa: www.fregata.org
Adres: ul. Wodna 6, Zagórze Śląskie.