Archiwum kategorii: Restauracje

Pierogata Chata, Polanica-Zdrój

W ostatnich latach pierogarnie zdają się wracać do łask. Pewnie kojarzycie takie miejsca w swoich miastach, oferujące pierogi gotowane i pieczone. Nic więc dziwnego, że pierogowa moda dotarła też do ziemi kłodzkiej.

Pierogata Chata to mała knajpka w Polanicy-Zdroju, położona przy ulicy Zdrojowej, czyli przy polanickim deptaku. W karcie znajdziemy sporo rodzajów pierogów gotowanych (zarówno na słodko, jak i na słono), dosłownie dwa rodzaje pierogów z pieca (z kapustą i grzybami oraz z mięsem) oraz kilka rodzajów minipierożków podawanych w formie zapiekanki z żółtym serem. Oprócz pierogów w karcie są też zupy, kilka dań mięsnych, jak na przykład bigos, i napoje.

W menu jest sporo opcji wegetariańskich, a wśród pierogów gotowanych nawet kilka wegańskich: pierogi z soczewicą, ciecierzycą i warzywami oraz pierogi na słodko z owocami. Pierogata Chata nie dodaje do ciasta na pierogi żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego.

My zdecydowaliśmy się na mix pierogów gotowanych (ruskie, z soczewicą oraz z ciecierzycą i warzywami) oraz minipierożki z mięsem w sosie śmietanowo-podgrzybkowym, zapiekane z żółtym serem. Czas oczekiwania był umiarkowany, a jedzenie bardzo smaczne. Za oba dania (bez napoi) zapłaciliśmy razem trochę ponad 40 złotych.

Podsumowując, Pierogata Chata jest dobrą opcją, jeśli celujemy w obiad smaczny, a jednocześnie dość szybki i niedrogi. Na pochwałę zasługuje obecność w karcie dań wegetariańskich i wegańskich. Chętnie jednak zobaczylibyśmy w menu większy wybór pierogów innych niż gotowane.

Nasza ocena: 4/5.

Adres: ul. Zdrojowa 7, Polanica-Zdrój.

Tutti Frutti, czyli tradycyjne lody włoskie w Kłodzku

O kłodzkiej lodziarni Tutti Frutti dowiedzieliśmy się ze wpisu na blogu Alabasterfox:

„W przyziemiu kolorowej kamieniczki przy ul. Grottgera, funkcjonuje maleńka lodziarnia, którą prowadzi od przeszło 30 lat pewne starsze małżeństwo. (…) Urocze w tym miejscu jest to, że Ci starsi ludzie naprawdę pracują tam z pasją, której nigdy wcześniej u nikogo nie widziałam. Na efekty naprawdę nie trzeba długo czekać. Nawet ślepiec, odbierając zamówienie, doświadczy ogromu pracy i miłości, jaką Ci ludzie wkładają w to, co robią.”

No cóż, po takiej rekomendacji nie mogliśmy się tam nie udać. Samo miejsce jest bardzo niepozorne – do tej pory nie mieliśmy pojęcia o jego istnieniu, mimo że wielokrotnie przechodziliśmy tuż obok, chociażby przy okazji wizyty w restauracji hotelu Casa D’Oro, który, jak zobaczycie na zdjęciach, znajduje się praktycznie w tym samym miejscu.

Na lody musieliśmy chwilę poczekać, bo maszyna doznała właśnie niewielkiej awarii (a starszy pan, zapewne właściciel, ratował ją z narażeniem życia i zdrowia), jednak nikt w coraz dłuższej kolejce nie okazywal zniecierpliwienia. Zdecydowaliśmy się na opcję „max” za 6 zł za sztukę, która okazała się naprawdę olbrzymia.

Polecamy, jeśli jesteście akurat w Kłodzku i macie ochotę na tradycyjne lody włoskie (i małą wycieczkę w przeszłość przy okazji).

Wycieczka do Náchodu – spacer, zwiedzanie Zamku i obiad na rynku

Będąc w Kotlinie Kłodzkiej, raz na jakiś czas wybieramy się na wycieczkę do czeskiego miasteczka Náchod. To jedynie 10 minut drogi samochodem z Kudowy-Zdroju (30 z Polanicy-Zdroju), ale nie da się zaprzeczyć, że przekraczając granicę wkraczamy niejako do innego świata. Taką też wycieczkę urządziliśmy sobie w zeszły czwartek. Przekroczyliśmy granicę, wjechaliśmy do pierwszego supermarketu, żeby napełnić bagażnik czeskim piwem, likierem miętowym i czekoladą, i ruszyliśmy dalej.

Samochód zostawiliśmy na samym rynku. Parkowanie jest tam bardzo wygodne, ale trzeba mieć na uwadze, że w dni powszednie pomiędzy 8 a 18 i w soboty pomiędzy 8 a 13 będziemy potrzebowali czeskich monet, aby opłacić postój w parkomacie. Pierwsza godzina to jedyne 5 koron, później ceny rosną.

Następnie udaliśmy się na spacer. Nad rynkiem góruje zamek, do którego można dotrzeć schodami prosto z rynku lub dłuższą, okrężną drogą dla samochodów. W zamku dostępnych jest sporo opcji płatnego zwiedzania wnętrz, ekspozycji, wież i piwnic, które podobno są godne uwagi, ale my dotarliśmy tam niedługo przed zamknięciem (w okresie letnim można zwiedzać zamek do 17), więc zadowoliliśmy się bezpłatną panoramą miasta z tarasu widokowego oraz oglądaniem Daszy i Ludwika, czyli dwóch niedźwiedzi brunatnych, które mieszkają w fosie. Dasza i Ludwik pracowały wcześniej w cyrku, a ich obecny wybieg prezentuje się dość przyzwoicie, więc nie ma się tu chyba co doszukiwać dręczenia zwierząt.

Po spacerze udaliśmy się na obiad – kolejny już raz stołowaliśmy się w restauracji przy Hotelu U Beránka, znajdującej się na samym rynku, którą jak najbardziej możemy polecić. Wnętrze sprawia wrażenie, jak gdyby czas zatrzymał się tam dobrych kilkadziesiąt lat temu. Nie ma niestety menu po polsku, więc trzeba bawić się w zgadywanie, ale kelnerzy starają się być maksymalnie pomocni. Dodatkowo, w ciągu naszych dwóch wizyt zamówiliśmy tam w sumie cztery różne dania, każde z nich wybrane mniej lub więcej po omacku, i każde z nich było naprawdę dobre. Na zdjęciu łosoś z bylinkovymi bramborami, czyli ziołowymi ziemniakami :)

W menu znajdziemy przystawki, zupy, dania mięsne, rybne oraz tradycyjne potrawy czeskie. Ceny głównych dań wahają się między 140 a 240 koron (pomijając steki), co przy obecnym kursie daje nam przedział pomiędzy 21 a 36 złotych. W restauracji można płacić kartą, a więc nie trzeba posiadać czeskiej gotówki.

Całą wycieczkę wspominamy bardzo miło – Náchod to spokojne, dość ładne i bardzo przystępne cenowo miasteczko – i na pewno wrócimy tam jeszcze nie raz. Polecamy!

Restauracja Polskie Smaki, Polanica-Zdrój

Można powiedzieć, że w Polskich Smakach wszystko się zaczęło. Dokładnie dwa lata temu, 12 lutego 2014 roku, poszliśmy tam na kolację, podczas której wpadliśmy na pomysł założenia własnej strony z atrakcjami Kotliny Kłodzkiej. Od razu po powrocie z restauracji zabraliśmy się do pracy, zarejestrowaliśmy domenę i dodaliśmy pierwszy post.

Niestety, kiedy plan zaczął się krystalizować, resztki potraw na naszych talerzach prezentowały się już dość smętnie, nie pozwalając nam na zrobienie dobrych zdjęć. Post o Polskich Smakach musiał poczekać na następną okazję. Dużo wody zdążyło upłynąć w przepływającej obok Bystrzycy Dusznickiej, ale wreszcie udało nam się dopiąć swego – przed Wami nasza recenzja Polskich Smaków!

Restauracja mieści się w samym centrum Polanicy. Sprawia bardzo dobre wrażenie, w środku jest czysto i elegancko, a obsługa jest profesjonalna i uprzejma. Przed zamówionymi daniami dostaliśmy chleb z twarożkiem w ramach darmowej przystawki. Minusem są jednak wysokie ceny – większość dań głównych kosztuje 40-50 zł (są też steki za 70 zł), a chcąc zjeść coś nieco taniej ma się praktycznie do wyboru dwa dania z kurczaka w cenie 28 zł. Jeszcze taniej dostaniemy jedynie zupę, pyzy i wątróbkę. Niestety, z naszego doświadczenia za tak wysokimi cenami nie idą ani duże porcje, ani specjalne walory smakowe potraw. Wręcz przeciwnie, po samym daniu głównym czuliśmy niedosyt, a dodana w roli sałatki zielenina wydała nam się po prostu gorzka i niezjadliwa.

Wiemy, że Polskie Smaki mają swoich zwolenników, ale nas druga wizyta tam jedynie utwierdziła w przekonaniu, że nie jest to miejsce dla nas. Trzeciej już raczej nie będzie. W okolicy jest wiele miejsc, w których można zjeść smaczniej i taniej. I choć Polskie Smaki dały początek tej stronie, nie możemy wystawić im oceny wyższej niż 3/5.

Adres: ul. Zdrojowa 6a/6b/8, Polanica-Zdrój.
Strona internetowa: www.smaki-polskie.eu

Restauracja Na szlaku, Polanica-Zdrój

Podczas naszej krótkiej styczniowej wycieczki do Kotliny Kłodzkiej udało nam się nie tylko wybrać na Szczeliniec, ale także zjeść smaczną kolację w otwartej od niedawna (dokładnie od kwietnia 2015 roku) Restauracji Na szlaku w Polanicy-Zdroju.

Restauracja mieści się w dużym drewnianym budynku z własnym parkingiem przy jednej z głównych ulic miasta. W środku znajdują się dwie duże sale, które można wykorzystać także do organizacji imprez okolicznościowych.

W menu znajdziemy spory wybór przystawek, zup, dań mięsnych i rybnych, pierogów, burgerów, sałatek i pizzy. My zdecydowaliśmy się na polędwiczki w sosie kurkowym i burgera z kozim serem. Oba dania były naprawdę smaczne, na dodatek za wszystko, łącznie z dwoma filiżankami herbaty, zapłaciliśmy 62 złote, co – biorąc pod uwagę wielkość porcji, lokalizację i standard miejsca – jest ceną naprawdę przystępną.

Z przyjemnością wystawiamy Restauracji Na Szlaku ocenę 5/5.

Adres: ul. Kłodzka 8b, Polanica-Zdrój.
Strona internetowa: www.naszlakupolanica.pl

Restauracja Fregata w Zagórzu Śląskim

Restaurację Fregata nad Jeziorem Bystrzyckim kilkakrotnie polecała nam rodzina. Przynajmniej tak twierdzą, bo my skutecznie wyrzuciliśmy to z pamięci. Trafiliśmy tam zupełnie przypadkiem, szukając czegoś do zjedzenia, kiedy byliśmy w okolicy przy okazji zwiedzania Sztolni Walimskich i Zamku Grodno.

Była czerwcowa sobota, temperatura oscylowała w okolicach 30 stopni. Droga do restauracji – wąska szosa wokół jeziora – była na całej długości zastawiona samochodami amatorów sportów wodnych i leżenia plackiem na rozżarzonej plaży. Restauracja Fregata, z dużym tarasem i stolikami w cieniu parasoli, okazała się naszą oazą.

W środku bogaty wystrój, co kawałek trochę inny, trochę jakby przypadkowy. W kącie terrarium z legwanem. Na tarasie co najmniej trzy rodzaje mebli i klatka z papugą. Wszystko to tworzy przyjemny klimat, w którym my od razu poczuliśmy się dobrze.

Restauracja jest ogromna, ma dużo miejsc zarówno w środku, jak i na tarasie, więc pomimo sporej liczby gości nie było tłoku. Trochę czasu zajęło nam jednak złożenie zamówienia – w tym temacie obowiązuje samoobsługa i trzeba zrobić to przy ladzie. Tam z kolei uformowała się już niemała, dość wolno przesuwająca się kolejka.

Wybraliśmy chłodnik, polędwiczki wieprzowe w borowikach i smażonego pstrąga, do tego lemoniadę dla ochłody. Porcje okazały się bardzo solidne, a jedzenie (cytat) cholernie dobre (koniec cytatu). Potem, najedzeni jak bąki, mogliśmy jeszcze chwilę posiedzieć na zacienionym tarasie z widokiem na jezioro i zaporę wodną (klik).

Ceny nie są specjalnie niskie (można podejrzeć na pierwszym zdjęciu). My za dwie osoby zapłacilismy około 100 zł. Niemniej, dajemy Fregacie ocenę 5/5 i – podtrzymując tradycję rodzinną – będziemy ją polecać.

Strona internetowa: www.fregata.org
Adres: ul. Wodna 6, Zagórze Śląskie.

Restauracja w Hotelu Alpejskim w Polanicy-Zdroju

Hotel Alpejski znajduje się w Polanicy-Zdroju, na trasie z Kudowy-Zdroju do Kłodzka. My zatrzymaliśmy się tam w drodze ze Skalnych Grzybów.

W karcie znajdziemy zupy, przekąski, dania mięsne, bezmięsne (np. pierogi ruskie czy tagliatelle) i ryby. Każda z tych kategorii liczy po cztery lub pięć potraw. Restauracja specjalizuje się także w winach. My wybraliśmy rosół, zupę dnia (ogórkową), pierś z kurczaka ze szpinakiem i pieczonym ziemniakami oraz polędwiczki wieprzowe w sosie pieprzowym z purée ziemniaczanym i gotowanymi warzywami.

Zamówione potrawy okazały się bardzo smaczne, a porcje duże (nie dajcie się zwieść zdjęciom, talerze były ogromne). Obsługa bez zarzutu, a czas oczekiwania niedługi. Ceny natomiast są dość wysokie, za zamówione dania plus kawę i wodę zapłaciliśmy w okolicach 100 zł.

Poza restauracją i hotelem na miejscu jest również basen, SPA oraz „Tyrolski GrillBar”. O wszystkim tym przeczytacie na stronie internetowej hotelu: http://www.hotel-alpejski.pl/pl.

Nasza ocena restauracji: 4/5.

Adres: ul. Zdrojowa 89, Polanica-Zdrój.

Restauracja Karamba, Polanica-Zdrój

Dzisiaj wybraliśmy się do restauracji Karamba w Polanicy-Zdroju. Restauracja znajduje się w samym centrum uzdrowiskowej części Polanicy, na ul. Zdrojowej – popularnym Deptaku.

Zaczynając od pozytywów – w środku ładny wystrój, miłe panie kelnerki, sporo dań w karcie. Ceny nie zwalają z nóg (większość zestawów obiadowych mieści się w cenie 20 – 30 zł). Na jedzenie nie czeka się długo. Aktualnie można też zamówić potrawy świąteczne, jak barszcz z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, karpia, kompot z suszonych owoców czy makowiec, widzimy też na facebookowej stronie Karamby, że takie akcje tematyczne pojawiają się częściej, były na przykład truskawki na Dzień Mamy, szparagi w sezonie szparagowym i biała kiełbasa i jajka na Wielkanoc – super!

A z trochę mniej pozytywnych rzeczy – wpatrywaliśmy się w tę niby obszerną kartę i jakoś nic nie mogliśmy dla siebie wybrać. W końcu stanęło na żurku, makaronie z kurczakiem, sosem curry i parmezanem oraz hamburgerem wołowym z zapiekanymi ziemniakami i surówką. Dania nie były specjalnie niesmaczne, ale niestety można im trochę zarzucić. Makaron jakby niedoprawiony, niesmakujący curry i miejscami to zimny, to gorący (czyżby odgrzewany w mikrofalówce?). Mięso w hamburgerze ani nie smakujące, ani nie wyglądające na wołowinę, pomazane czymś, co wydawało się być jakimś gotowym sosem wyjętym ze słoika (przy czym zupełnie niepotrzebnym). „Zapiekane ziemniaki” kropka w kropkę przypominały te, które w supermarketach leżą w zamrażarkach obok frytek. Nie tego oczekiwałoby się od restauracji. Połączyć na talerzu półprodukty kupione w sklepie można bez problemu samemu w domu. Szkoda trochę, że obok tego fajnego wystroju i akcji sezonowych zapomniano o tym, że to jedzenie jest w restauracji najważniejsze.

Nasza ocena: 3/5.

Adres: ul. Zdrojowa 11, Polanica-Zdrój.

Międzygórze i Alpejski Dwór

Międzygórze to niezwykle klimatyczna miejscowość z charakterystyczną drewnianą zabudową, leżąca u podnóża Śnieżnika. Kiedy byłam dzieckiem, Międzygórze nieodłącznie kojarzyło mi się ze śniegiem. Nawet kiedy w całej Polsce drogi pozostawały czarne, na drodze wjazdowej do Międzygórza zaczynała się zima. Śnieg nie zawiódł także w tym roku :)

Na zdjęciach możecie zobaczyć kilka z pięknych budynków Międzygórza – dom wczasowy Gigant, na który składają się dwa obiekty, kolejny drewniany budynek i dwa kościoły, położone niedaleko siebie – kamienny św. Krzyża i drewniany św. Józefa (niegdyś biały, teraz pomalowany na ciemno; my chyba wolimy poprzednią wersję).

 

Jest też 22-metrowy wodospad Wilczki, położony niedaleko drogi – można zostawić samochód na parkingu i dojść do niego w dosłownie kilka minut. Poniżej zdjęcie wodospadu w zimowej aurze i na wszelki wypadek też takie z września, bo w śniegu niewiele widać.

 

Międzygórze jest również dobrą bazą wypadową do górskich wędrówek – można stąd na przykład wybrać się na Śnieżnik czy Igliczną. My w tym roku przespacerowaliśmy się do Ogrodu Bajek, który leży właśnie na drodze na Igliczną.

Po spacerze wybraliśmy się na obiad do restauracji w Alpejskim Dworze. Jest to pensjonat i restauracja leżące trochę na uboczu Międzygórza i pewnie nie znaleźlibyśmy się tam, gdyby nie fakt, że polecano nam to miejsce już kilkakrotnie.

 

W środku miły wystrój i obsługa, a dania podawane są w pięknej ceramice, wykonanej specjalnie dla Alpejskiego Dworu. Restauracja szczyci się tym, że nie wykorzystuje w przygotowywaniu potraw żadnych sztucznych dodatków, nie korzysta także z półproduktów. Na życzenie serwuje się dania bezglutenowe.

W menu przystawki, zupy (rosół, krem z dyni, grzybowa z sandaczem i chrzanowa z boczkiem), 8 dań głównych w cenie od 27 do 55 zł (nadroższe danie to grillowana polędwica wołowa z dodatkami), pierogi, dania dla dzieci, desery i napoje. My wybraliśmy rosół (okazuje się, że można zrobić dobry bez użycia kostki rosołowej!), zupę chrzanową, polędwiczki wieprzowe w sosie grzybowym z kaszą gryczaną i surówką, plastry schabu i boczku z serem, konfiturą cebulową, frytkami i surówką i herbatę. Wszystkie dania były smaczne i świeże, a porcje spore. W karcie kusiła nas także szarlotka, domowy pasztet i prawdziwa lemoniada, ale te przyjemności zmuszeni już byliśmy odłożyć na następny raz.

 

A podczas wizyty w toalecie – niespodzianka. Kafelki z podobiznami najładniejszych budynków okolicy :)

 

Nasza ocena: zasłużone 5/5.

Nie mieliśmy okazji spać w Alpejskim Dworze, ale przeglądając stronę internetową ujęła nas oferta skierowana do gości pensjonatu – lunchbox na wynos z dwoma kanapkami i sałatką z sezonowych warzyw (oczywiście można wziąć też standardowe śniadanie). Jest także możliwość urządzenia ogniska, paintballu czy zorganizowania opieki dla dzieci.

Adres: ul. Sanatoryjna 13, Międzygórze.
Strona internetowa: http://www.alpejskidwor.pl

Restauracja czynna jest codziennie od 13 do 21. W czasie świąt i weekendów zalecana jest telefoniczna rezerwacja stolików.

Restauracja Dolnośląska, Ząbkowice Śląskie

Po obejrzeniu atrakcji proponowanych przez Izbę Pamiątek Regionalnych w Ząbkowicach Śląskich byliśmy już bardzo głodni i postanowiliśmy poszukać jakiejś restauracji. Nie znamy miasta, więc wybraliśmy pierwszy wynik z google, który posiadał własną stronę internetową. Tak trafiliśmy do Restauracji Dolnośląskiej.

Zarówno strona internetowa, jak i budynek i wnętrze restauracji robią bardzo dobre wrażenie. Restauracja połączona jest z hotelem, a w samej restauracji znajdują się dwie spore sale, przystosowane do organizacji imprez okolicznościowych. Nie ma zbyt dużo ludzi.

Ceny w menu nie są bardzo wygórowane – ok. 10 zł za zupę, 15-20 za sałatkę i od 15-40 za drugie danie. Wybór jest dość duży, a propozycje kuszące. Niestety, kiedy podchodzi pani kelnerka, okazuje się, że wiele potraw jest tego dnia niedostępnych – pani tłumaczy to długim weekendem (był 4 maja). Na szczęście spośród pozostałych propozycji udaje nam się wybrać odpowiadające nam dania i zamawiamy zupę cebulową, polędwiczki wieprzowe w sosie paprykowym i filet z kurczaka w sosie pieczarkowym.

Dania okazują się pyszne (szczególnie kurczak!), a porcje duże i bardzo sycące (niech Was nie zwiodą zdjęcia, gdyż talerze są naprawdę ogromne). Obsługa jest miła i uczynna, a na potrawy nie czekaliśmy długo. Na pewno chętnie tam wrócimy przy okazji następnej wizyty w Ząbkowicach Śląskich.

Nasza ocena: 4/5.

Adres: ul. 1 Maja 2, Ząbkowice Śląskie.
Strona internetowa: www.restauracjadolnoslaska.pl